testy ,opinie aut

Nowe Porsche 911 GT3

Łukasz Dygut
 


Wiosną kultowa niemiecka firma Porsche wprowadzi do sprzedaży nową wersję modelu 911 GT3 bez fabrycznego ogrzewania. Będzie ono dostępne tylko w kolorze białym i żółtym

Po co komu ogrzewanie w Porsche? Główną atrakcją nowego auta będzie zwiększona o 21 KM moc silnika. Poprawiona jednostka napędowa z 3,6 litra będzie osiągać 381 KM. Przyrost mocy uzyskany został głównie przez zwiększenie maksymalnej
prędkości obrotowej silnika, czerwone pole na obrotomierzu nowego GT3 pojawia się dopiero przy 8 200 obr/min. Przy niskich obrotach silnik ma również dużo do zaoferowania: 80% maksymalnego momentu obrotowego (385Nm) osiągane jest już przy 2 000 obr/min.
Dzięki wyższej mocy, zainstalowaniu hamulców z tarczami o większej o 20mm średnicy, które współpracują z zaciskami sześciotłoczkowymi GT3 potrafi wykonać manewr 0-200-0km/h w 19,7s.Jeszcze szybciej można wyhamować zamawiając opcjonalne ceramiczne tarcze hamulcowe. Zmian dokonano również w podwoziu Porsche GT3.
Środek ciężkości został obniżony o 30mm, a samochód wyposażony jest w lżejsze, choć szersze obręcze (przód 8,5", tył 11"). GT3 toczy się na oponach 235/40 ZR18 z przodu oraz 295/30 ZR18 z tyłu. Jak podkreśla firma Porsche doskonałe właściwości jezdne modelu GT3 zostały uzyskane bez instalowania jakichkolwiek elektronicznych systemów kontroli podwozia. To auto ma dawać radość z ja2 dy w najczystszej postaci! Nowy model można rozpozna po nowym tylnym spoilerze, który ma możliwość regulacji. Dla chętnych Porsche GT3 dostępne jest w wersji Clubsport spełniającej wszelkie wymagar stawiane pojazdom poruszającym się po torach wyścigowyc Jedynie cena Porsche GT3 jest mało zachęcająca: w Niemczech 102 112 Euro, na szczęście już z VAT-em!

Artykuł pochodzi z http://artelis.pl/artykuly/42161/nowe-porsche-911-gt3


Test Citroen DS3 TURBO

Waldemar Florkowski


  

Szary jesienny poranek, niskie ciśnienie, spadające liście uderzające o parapet…

Tak w wielkim skrócie przedstawiał się początek pierwszego dnia testów CITROENA DS3.Jednak tego dnia nie potrzebowałem kawy, już na samą myśl, że w garażu czeka na mnie usportowiony Citroen, czułem jak ciśnienie rośnie!


I kto powiedział, że małe nie jest piękne?

Linia DS to pomysł Citroena na sprzedaż aut w bardziej wysublimowanych opakowaniach, gdzie do głosu mogą dojść w większym stopniu projektanci niż księgowi. I widać to na pierwszy rzut oka!
A reklama pod szyldem ANTY RETRO – czyżby miała być pstryczkiem w nos dla MINI?Przód przypomina nam korzenie i pokrewieństwo z bratnim modelem C3, lecz dalej to już czysta poezja, przetłoczenia, szersze nadkola i sportowa stylistyka a’la coupe, dodaje mu zadziorności i charakteru! Z tyłu podwójny układ wydechowy wkomponowany w dyfuzor delikatnie zdradza aspiracje tego modelu.

ZAJRZYJMY DO ŚRODKA
Na pierwszy rzut oka czuję się jakbym wsiadał do CITORENA C3, jednak podobieństwo kończy się jedynie na kształcie – sposób wykończenia jak i jakość materiałów jest na o wiele wyższym poziomie – w końcu znaczek DS zobowiązuje!Dobrze wyprofilowane fotele - jednak brakuje bardziej agresywnego trzymania bocznego, a wszystko to obute w skórzaną perforowaną dwukolorową tapicerkę.

Czas zając wygodnie pozycję za kierownicą i chwycić kierownicę w dłoń, leży idealnie mała, obszyta skórą z przetłoczeniami ułatwiającymi trzymanie i to co tygryski lubią najbardziej – spłaszczenie dolnej części, powoli staje się standardem w autach sportowych!
Nie wszystko to, co dobrze wygląda jest praktyczne! Tyle mogę powiedzieć o lewarku – wykonanym częściowo z aluminium, …jaki on zimny w dotyku – fakt wygląda efektownie! Ale przy -30 stopniach nie chciałbym trzymać go goła ręką.Ale ogólnie rzecz biorąc pozycja za kierownicą wygodna, dobra przejrzystość, lecz jest jedna rzecz, której DS, powinien zazdrościć swojemu słabszemu bratu, szyby panoramicznej ZENITH!

KATAPULTA POD MASKĄ
Sportowy wygląd, również idzie w parze z sercem auta, pod którym ukryty został silnik dobrze znany z innych modeli CITROENA czy BMW 1.6 THP 155 KM. Ale dosyć teorii pora wsiąść i na własne skórze poczuć te 7 sekund do „setki!            Szybki łyk neospasminy, 2 tabletki AVIOMARIN-u i można ruszać w trasę!Moment odpalania jest zabójczy – wskazówki testowo rozpędza się do maksymalnej prędkości po czym wraca na swoje pole, momentowi odpalenia towarzyszy przyjemny dla ucha „sound” wydobywający się z rury wydechowej.Ale nie będę stał i słuchał pora ruszać! Po pierwszych kilometrach uświadomiłem sobie, że kask powinien być elementem obowiązkowym tego egzemplarza razem z gaśnicą i trójkątem.
W ruchu miejskim wystarczy w zupełności „jedynka” nie potrzeba zmieniać biegów gdyż, nawet na tym biegu jesteśmy w stanie złamać większość ograniczeń prędkości. A kolejne biegi służą pomnażaniu tego procederu!
Silnik jest dynamiczny i chętny do pracy w każdym zakresie obrotów, a turbo dziura jest prawie niezauważalna i ten dźwięk wydobywający się z rur wydechowych, sprawił, że mój kardiolog nie byłby zadowolony z takiego obrotu sprawy, gdyż tętno w momencie przyspieszania idzie niczym krzywa momentu obrotowego!Skrzynia biegów to namiastka sportu – biegi wchodzą z lekkim oporem, lecz precyzyjnie, dobrze zestopniowana pozwala omijać parzyste biegi! A 6-stka to typowy nadbieg ku uciesze ekologów!

SZUKAM ŻONY NAJLEPIEJ CÓRKI BARONA PALIWOWEGO?
I tutaj właśnie największe zaskoczenie, mimo dynamicznej jazdy samochód nie spalał więcej jak 11-12 litrów na 100 km – głównie w warunkach miejskich, co uważam za bardzo dobry wynik jak w tej klasie gdzie zastosowano typowy downsizing silnika.
Ten samochód również może być oszczędny, a wyniki spalania mogą być zgodne z katalogowymi.Tylko zastanawiam się, po co! Wiem, że jazda w trybie eco jest trendy i na czasie, ale to auto przy tym stylu jazdy się meczy i dostaje zadyszki, – więc nie miałem sumienia dłużej tak go męczyć! Gaz! Ruszam jak należy!

KLEJ ZAMIAST BIEŻNIKA?!
Już na pierwszy rzut oka, nisko-profilowe opony obute na polerowane czarne felgi, zdradzają sportowe zacięcie, nie inaczej jest podczas jazdy. Twarda charakterystyka zawieszenia, przykleja samochód do drogi niczym klej, nawet przy ostrzejszej jeździe auto trzyma tor jazdy i nawet ESP nie ma za dużo pracy!Jazda po „kocich łbach” nie należy do najprzyjemniejszych, tak na marginesie kawa się rozlewa – brakowało mi dobrego uchwytu na kubek.
Gdyby w ofercie dla wersji SPORT CHIC były felgi 16 calowe byłbym w siódmym niebie, może design by lekko ucierpiał, ale moje plomby w zębach by na pewno podziękowały!

A CO SŁYCHAĆ U KONKURENCJI?
Pierwsza na myśl przychodzi mi MINI, ale nigdy nie gustowałem w samochodach Jasia Fasoli, mimo powrotu do korzeni i próby wskrzeszenia marki, jestem daleki od porównywania tych modeli.  Relatywną konkurencją może być Alfa Romeo MITO  1.4 170 KM, – lecz nadal katalogowo nie dorównuje osiągami Ds-owi, nie mówiąc już o stylistyce, mimo, że wyszła spod rąk włoskich designerów.Alternatywną konkurencją może być CLIO SPORT, sportowe aspiracje i dynamiczny wygląd tworzą godnego konkurenta dla Ds-a, nota bene szybszego, lecz silnik wolnossący w Renault nie daje tyle przyjemności, co doładowana jednostka THP.

SKOLKO?
Czy ktoś wchodząc na wierzę EIFLA zastanawiał się ile może kosztować grunt pod nią?Pewnie nie, analogicznie jest w przypadku i tego modelu! Po co mówić o pieniądzach – przyszły nabywca będzie miał raczej inne priorytety wybierając tą sportową odmianę!Nie ukrywajmy ten samochód nie nadaje się, jako główne auto w rodzinie, nie do twarzy mu z hakiem i przyczepą kempingową. To auto ma sprawiać frajdę! A cena jest jednym z marginalnych wyznaczników powodzenia w sprzedaży tego modelu.W wersji SPORT CHIC – otrzymujemy prawie wszystko skórę, nawigację,  zestaw HIFI + subwoofer, ESP itd. Itp. To wszystko musi kosztować, lecz najważniejszym wyznacznikiem ceny jest awangardowy design, który nie opatrzy się za 2 czy 3 lata. Jak w przypadku konkurencji.I tak jak kobiety nie pyta się o wiek, tak samo w tym wypadku nie powinno pytać się o cenę!Gdybym miał oceniać przydatność tego auta jako księgowy po pierwsze nie zwróciłbym na niego uwagi !

PODSUMOWANIE
Chyba tego właśnie brakowało w gamie tego producenta! Czyli ambitnej i nietuzinkowej konstrukcji okraszonej nutką szaleństwa. Ekskluzywna linia DS to przede wszystkim inny, niepowtarzalny design, dzięki któremu auto nie ginie w tłumie masowej produkcji.Styl ANTY RETRO pokazuje również, że na historię należy patrzeć, ale wyciągać z niej wnioski a nie kopiować! Te słowa mogą być kwintesencją działań CITORENA.Jeżeli chodzi natomiast o sam samochód, auto budzi emocje – nie było osoby, która by się za nim nie spojrzała na drodze i chyba taka jest jego rola – skierowany jest do ludzi którzy lubią się wyróżniać!
Idealne 5 auto w domu! Tak! Nie nadaje się do jazdy codziennej po mieście, gdyż żal  tego silnika by tak się marnował, na trasę idealne do kolekcjonowania punktów, ale gdyby miało ciut większy bagażnik, odważyłbym się nim pojechać dalej!DS3 ma zupełnie inną rolę to typowy HOTHATCH, który ma dawać frajdę z jazdy, gdzie niedzielna podróż do kościoła przysporzy nam grzechów na spowiedź przez całą mszę!Na odstresowanie nie szukałbym lepszego auta…

DO KOGO SKIEROWANE JEST TO AUTO?
Przeciętny szary „Kowalski” niestety nie pozwoli sobie na ten model – bazowa wersja kosztuje około 59000 PLN i w stosunku do testowanego modelu dzieli ją około 30000 PLN !Za pojazd designerski się płaci! Tak zastanawiam się gdybym miał rozdysponować 90 tyś PLN jakie auto bym kupił? Nudnego na wskroś Passata 2.0 TDI? Nawet by brakło, 3 Taty Indica? Nie starczyłby by mi do końca roku! Przy takim samochodzie nie ma wyboru albo się to auto kocha i czerpie radość z jazdy nim , albo omija się go szerokim łukiem – pewnych kwestii nie można rozpatrywać w wartościach materialnych…
www.moto-opinie.blogspot.com
Waldemar Florkowski
 Artykuł pochodzi z http://artelis.pl/artykuly/42400/test-citroen-ds3-turbo



Opel Zafira 2.0 DI: tani i do tego 7-osobowy

kamil romaniuk
 

 Opel spóżnił się nieco z prezentacją swego kompaktowego vana. Gdy Opel Zafira pojawił się na rynku,klienci Renault już od kilku lat mogli kupić Megane w wersji Scenic

Niemiecki producent miał jednak więcej czasu na przemyślenie pewnych rozwiązań, które znalazły się w pierwszym kompaktowym MPV Opla. Opla Zafirę zbudowano na bazie Opla Astry II, co przed laty oznaczało relatywnie małe koszty produkcji, a dzisiaj – łatwy dostęp do większości części zamiennych oraz ich niskie ceny. Zafira nie należy do samochodów skomplikowanych technicznie, co mocno obniża wydatki na serwisowanie.
Opel Zafira nie grzeszy urodą, za to ma sporo zalet. Opel Zafira pojawił się w 1998 r. Jego sylwetka, podobnie jak i innych kompaktowych vanów, nie powoduje szybszego bicia serca (może poza usportowioną odmianą OPC), jednak to nigdy nie miało być priorytetem. Pojazd ten ma typowo użytkowy charakter (7-osobowe wnętrze) i jest megafunkcjonalny – trzeba przyznać, że konstruktorzy wykonali kawał dobrej roboty. Do pełni szczęścia brakuje właściwie tylko odsuwanych bocznych drzwi, jednak tego typu udogodnień nie znajdziemy w konkurencyjnych pojazdach tej samej klasy.
Największe atrakcje czekają w kabinie. Projektując Zafirę, Opel jako pierwszy w klasie kompaktowych MPV postanowił zbudować auto siedmioosobowe. Wcześniej tyle osób można było przewieźć w dużych MPV, autach terenowych lub niektórych kombi klasy wyższej.
Oczywiście, trzeci, wyciągany z podłogi rząd siedzeń trudno nazwać pełnowartościowym, spokojnie jednak przyda się w sytuacjach awaryjnych lub dla dwójki dzieci. Czyni to z Zafiry samochód idealny dla wielodzietnych rodzin, których w Polsce nie brakuje. Dodatkowym atutem jest fakt, że dwa tylne siedzenia w bardzo łatwy, a przede wszystkim prosty sposób i szybko można schować, otrzymując płaską podłogę.
Oczywiście, jak przystało na Opla, sporo zastrzeżeń zgłaszanych jest do jakości wykonania kabiny – plastiki sprawiają wrażenie kiepskich i wydają nieprzyjemne dźwięki podczas przejeżdżania po nierównościach. Czasem zawodzi także „elektryka”, np. tylnych szyb, podświetlenie tablicy zegarów oraz fabrycznego radia.
W gamie silnikowej dość duży wybór. Godne polecenia są przede wszystkim motory benzynowe. Podstawowa jednostka 1.6 16V o mocy 100 KM jest nieco za słaba do pojazdu MPV. Dużo lepiej wypada silnik 1.8 16V (115 lub 125 KM – w zależności od roku produkcji). Miewa on co prawda problemy z przepustnicą, czujnikiem ciśnienia oleju i alternatorem, ale ogólnie to dobry napęd.
Wersja benzynowa mniej kłopotliwa od turbodiesli. Niezłym wyborem jest także silnik 2.0 T (Zafira OPC) o mocy 192 lub 200 KM. W tym wypadku trzeba się jednak liczyć ze spalaniem rzędu 14 l/100 km (silniki 1.6 i 1.8 palą 8-9 l). Nieco gorszą opinię mają motory wysokoprężne 2.0 DI/DTL (82 KM) i DTI (100 KM).
Jedną z droższych, powtarzalnych w nich awarii jest defekt pompy wtryskowej – konsekwencja wzrostu temperatury w układzie zasilania. Dlatego mechanicy przestrzegają przed eksploatowaniem auta z niewielką ilością paliwa w zbiorniku. Za pompę regenerowaną do wersji DI z początku produkcji trzeba zapłacić od 2,5 do 3 tys. zł, w przypadku nowszych motorów jest to dużo droższe.
W silniku 2.2 DTI (125 KM) urwane świece żarowe czasem oznaczają konieczność rozebrania głowicy – prosta wymiana może więc pociągnąć za sobą bardzo duże koszty.
Typową przypadłością wszystkich egzemplarzy są awarie elektrohydraulicznego wspomagania układu kierowniczego. Zwykle pomaga wymiana zespołu pompa-silnik elektryczny, ale zdarza się, że wymienić trzeba także przekładnię kierowniczą – występuje jako całość z pompą (koszt w ASO przekracza 5 tys. zł). Jej konstrukcja zależy od roku produkcji.
Użytkownicy Opla skarżą się czasami na ciężkie wrzucanie poszczególnych biegów. Wśród innych typowych awarii wymienia się przepalone silniczki tylnej wycieraczki i psujące się czujniki ABS-u (stanowią niestety całość z piastą koła). W Zafirze często wymieniać trzeba także końcówki drążków kierowniczych oraz żarówki reflektorów. Niekiedy przez sparciałe uszczelki drzwi do kabiny dostaje się woda.
Zdaniem Fachowca - Zadbaną Zafirę polecam. W silniku 2.2 DTI często urywają się świece żarowe podczas wykręcania, co jest kosztowne. W benzynowych motorach radzę wymieniać paski rozrządu co 60 tys. km wraz z pompą wody. Typową usterką są wybijające się łączniki stabilizatora przedniego zawieszenia.
Krzysztof Stankiewicz, Q-Service Kraków
Podsumowanie - Opel Zafira to rodzinna propozycja za rozsądne pieniądze. Pojazd może okazjonalnie przerodzić się w siedmioosobowy bus. Wśród plusów wymienić trzeba dobre zestrojenie zawieszenia. Opel miewa powtarzające się usterki, które szczególnie w dieslach nie zawsze będą tanie w naprawie. Znamy jednak Zafiry z dieslem, które się nie psują


NISSAN JUKE - jest fun !

Waldemar Florkowski


 

„Dżżżżżż” musze jeszcze trochę poćwiczyć dykcję i nauczyć się poprawnej wymowy. Wiem już teraz z autopsji, mimo iż Nissan jest w rękach Renault, nie należy czytać nazwy JUKE – z nalotem francuskim, dlaczego?!

Otóż wiele osób reagowało śmiechem i odpowiedzią, że Żuk już nie jest produkowany! A przecież w moich rękach znajdował się jeden z najbardziej ekscentrycznych samochodów dostępnych w sprzedaży, niczym nieprzypominający polskiej myśli transportu towarowego.
Nissan JUKE to kolejny po Renault MEGANE II przybysz z obcej cywilizacji, którego projekt pochłonął wiele nieprzespanych nocy i skrętów  marihuany, efekt ? To auto zbyt szybko się nie opatrzy, oraz jak długo będzie wywoływał kontrowersje, będzie się o nim mówiło.Gdy miałem do wyboru testowego JUKE czy QUASQUAI nie zastanawiałem się długo i postawiłem na fun, idealnie do tego auta pasuje reklama swojego czasu stosowana przy wprowadzaniu Renault MODUS „dorosnąć tylko po co?!” i tak właśnie się czułem, tego dnia zdjąłem marynarkę i założyłem bluzę z kapturem, a półbuty zamieniłem na Adidasy. Tak, poczułem ten freestyle!

Nowe pojęcie designu?
O designie tego modelu można by napisać elaborat, gdyż stojąc centralnie z przodu, zastanawiam się co jest co, czy te duże światła to halogeny, czy terenowe szperacze, te mniejsze na górze to atrapy, czy mijania, a może postojówki?Już raz podobnego eksperymentu dopuścił się „maccaroni” Fiat z modelemMULTIPLA, który w ekspresowym tempie stał się przebojem listy na najbrzydsze auto. Więc domyślam się jaka musiała tkwić presja nad konstruktorami!Przyznam, że od kilku ostatnich lat nie wierzyłem w szaleństwo ze strony NISSANA, czego ukoronowaniem był model TIIDA, więc jakże wielkie było moje zaskoczenie, gdy ten CROSOVER ujrzał światło dzienne!

A teraz trochę prywaty, gdy odbierałem ten model, czułem fun niczym dzieci kwiaty, buzia sama się uśmiechała, jednak, co do samego designu nie byłem do końca przekonany, zastanawiałem się dla kogo jest ten model, w czyje zmysły wizualne wpadnie?Postanowiłem zrobić test, zapytałem 5 kobiet i 5 mężczyzn w różnym wieku na temat opinii o tym modelu, wśród tej 10 były 2 osoby, które nie znały tego modelu (tak 2 kobiety, w tym moja mama)I jaki był wynik? 4 kobietom auto podobało się zdecydowanie i 2 mężczyznom. A gdyby tą statystykę jeszcze bardziej rozłożyć na czynniki pierwsze, wśród tej grupy testowej „za” były głównie osoby młode, do których ten design przemawia.
Choć tylna część, jest już o wiele bardziej stonowana, to mimo wszystko całość tworzy niezwykle barwną konstrukcję, wysoka maska (o której w dalszej części), wysoki środek ciężkości i krótki tył…Smaku całemu testowi dodało to, iż JUKE, którego otrzymałem z centrali w Warszawie zarejestrowany był w Czechach, aż sam teraz rozważam, czy by swojego samochodu nie zarejestrować w Czechach, dzięki tym tablicom, nikt ani razu na mnie nie zatrąbił, nikt nie zwrócił uwagi na parkingu, czyżby bali się rozmowy z Czechem, który zna tylko jedno słowo „Ahhhooooj”  Swoją drogą, w Polsce raczej ciężko o importowane auta od naszego sąsiada, więc prawdopodobnie wszyscy uważali mnie za rodowitego „Pepiczka”, więc był jeszcze większy FUN !

Po amerykańsku wewnątrz…
Po niezwykle designerskiej przygodzie na zewnątrz, postanowiłem uchylić drzwi i zasmakować tego co w środku, przecież, już chyba nic zaskoczyć mnie nie mogło!A i owszem, wewnątrz poczułem się jakbym wsiadał na motor, tunel środkowy wyprofilowany był niczym bak od motoru, również polakierowany  tym kolorze co sam samochód!Jednak małego zgryzu doznałem, dotykając deski rozdzielczej, która była iście plastikowa, w dodatku twardo-plastikowa, jednak gdy szybkim rzutem oka spojrzałem na całość deski, dostrzegłem amerykańską nutę w budowie jej, tym bardziej środkowej części – więc chyba tylko tak wyjaśnię jej plastikowość.Fotele nie miały zbyt wielkiego trzymania bocznego, ale błagam jeździłem tylko wersją z silnikiem 1.5 dCi o mocy 110 KM, więc jakim cudem byłby mi to mega trzymanie boczne potrzebne.Cały czas niczym Sherlock Holmes, starałem się odnaleźć cały ten mariaż z Renault, przyznam nie było to łatwe (pomijając takie elementy jak silnik i skrzynia biegów) ale znalazłem – lampka podsufitowa, żywcem przeniesiona z nowego Renault CLIO, komputer pokładowy, wzbogacony o 2 funkcje, ale jakże bliźniaczo podobny i… podobieństwa zaczęły się kończyć.Każdej kobiecie, myślącej o zakupie tego modelu polecam wcześniejszą wizytę w IKEI i zakup jakiejś przenośnej lampki ledowej, gdyż lustereczka do makijażu nie posiadają podświetleń!Ale za to konstruktorzy postanowili podświetlić napis JUKE na listwie drzwiowej, wyszli pewnie z założenia, że kobiety są na tyle piękne, że makijaż nie jest im niezbędnie potrzebny.

O funkcjonalności można napisać esej…
Tak jak w nieskończoność mógłbym mówić o przodzie auta, również to samo dotyczy urządzeń znajdujących się na konsoli środkowej – istny kosmos


Żeby zrozumieć działanie panelu klimatyzacji, potrzebowałem eksperta z NASA, a mówiąc tak zupełnie serio, po kilku minutach oswoiłem się z myślą, że miejsce gdzie zazwyczaj wyświetla się temperatura, może być informacja o przeciążeniu (g), średnia spalania, czy wybór trybu pracy silnika. Szczególnie ta ostatnia opcja mi się spodobała, nie ma to jak przy silniku diesla 1.5 dCi wcisnąć przycisk POWER, przyznam, że ku mojemu zaskoczeniu poczułem inną charakterystykę pracy silnika, lecz jednak przez większość czasu wolałem delektować się opcją ECO.

2 przyciski CLIMATE i D-MODE zmieniają wyświetlacz o 180 stopni, przełączniki, które były odpowiedzialne za miejsce nawiewu, dostają zupełnie inne funkcje – niezwykle pomysłowe!Nie byłbym sobą gdybym się nie przyczepił, zazwyczaj przyzwyczajony byłem do tego, iż na kierownicy w bardziej poręcznym miejscu jest zmiana głośności radia niż zmiana utworów, w Nissanie jest odwrotnie, ale znów chwila przyzwyczajenia i nawet to ogarnąłem.Mimo, iż znam angielski lubię jak w moim rodzimym kraju posługuję się nim, większość producentów motoryzacyjnych też to doceniła, stosując w nawigacjach menu w naszym języku, jednak Nissan postawiła na bardziej europejski charakter, serwując nam angielski, przyznam, że menu jest intuicyjne, ale jestem Polakiem i mój lokalny patriotyzm domaga się zupełnie, czego innego!Jednak dotykowy ekran nawigacji to nie tylko zabawka radio i nawigacja ale również kamera parkowania i tutaj należą się największe pochwały, gdyż wielu producentów nie rozumie, iż montując kamerę na zderzaku nie mamy punktu odniesienia – a mówiąc bardziej przyziemnie widzimy jak w coś uderzamy. W JUKE zamontowano kamerę tak, by kierowca mógł zobaczyć skrajny element zderzaka i jest to pierwszy samochód, którym bez najmniejszego problemu potrafiłem zaparkować od przeszkody w odległości kilku centymetrów. Wielkie brawa i szacunek, bo temat nie jest od dziś znany, a Nissan potrafił go rozwiązać.Jeżeli już mówię o funkcjonalności nie sposób nie pochwalić konstruktorów za 2 wielkie lusterka, w których widać dosłownie wszystko, nawet jadącą policję za nami na sygnale, z pełnym blaskiem kogutów w tle. Nie skłamię jak powiem, że są to jedne z najbardziej panoramicznych lusterek dostępnych w samochodach osobowych.Zapatrzenie w Renault tak nazwę kluczyk HANDS FREE i przycisk START/STOP, element dobrze znany od wielu lat, znalazł swoje miejsce w NISSANIE, mimo,  że nie ma karty i czytnika, to mikro kluczyk wykryty zostaje przez auto i pozwala zasiąść w środku. Koniec problemów z szukaniem kluczy pod marketem, gdy w jednej ręce trzymamy 3 mendle jajek, a w drugiej kosmetyki na prezent dla żony, wystarczy jeden guzik by uwolnić zamki!Chciałbym złożyć petycję pod hasłem „oddajcie mi bagażnik” gdyż jego pojemność wynosi 251 litrów, co prawda pod spodem znalazł się dodatkowy schowek ale nada to jest stanowczo za mało by w dwójkę wybrać się na wakacje.Jednak cały czas staram sobie wmówić i zakodować że jest to auto zbudowane na płycie podłogowej wspólnej dla Nissana Micry czy Renault Clio, więc nie mogę oczekiwać ładowności pickupa

ECO serce pod maską

Wiele osób narzeka na silniki 1.5 dCi, ale jednego nie można im zarzucić – OSZCZĘDNOŚCI !Fachowa eksploatacja pozwala bezawaryjnie jeździć takim samochodem i cieszyć się z jego elastyczności i wiem o tym dobrze, bo posiadałem przez dłuższy czas Renault MEGANE właśnie z tą jednostką.Szkoda, że w JUKE jeszcze nie ma nowego silnika dopiero debiutującego na rynku 1.6 dCi 130 KM – podejrzewam, że byłby strzałem w 10!Dynamiczna linia nadwozia, aż prosi się o dynamiczną jednostkę, a silnik 1.5 dCi, może do wolnych nie należy, ale demonem prędkości też go nie nazwiemy, tym bardziej, że to jedyny diesel dostępny w modelu JUKE.Najlepszą oceną kultury pracy, może być pytanie mojego przyjaciela po przejechaniu około 10 KM, „czy to jest 1.6 benzyna?” jak widać nie słychać tej jednostki, dobrze wytłumione wnętrze umiejętnie maskuje efekt diesla.Niby tylko 110 KM a JUKE sam rwie się do przodu, silnik połączony z 6-cio biegową skrzynią, również znaną z innych modeli Renault czy Dacia, spisuje się idealnie i z ręką na sercu mówię, że osiągnięcie na trasie spalania rzędu 4 litrów na 100 km nie stanowi najmniejszego problemu, eco jazda + tempomat = 4 !W mieście natomiast spalanie kształtowało się na poziomie około 6,5-7 litrów i przyznam się szczerze, że wcale nie oszczędzałem samochodu, zestawiając to z masą około 1330 kg jest to wynik jak najbardziej akceptowalny.Pewnie wiele osób się zastanawia, dlaczego z uporem maniaka, cała sesja fotograficzna wykonana jest w terenie. Otóż mamy samochód typu Crossover, podwyższony, na szerokim ogumieniu, z dużymi kątami natarcia i zjazdu – można powiedzieć, wszystkie zalety mówiące za 4x4, jednak Nissan zdecydował się by napęd na 2 osie trafił jedynie do najmocniejszej jednostki 1.6 192 KM, co uważam, za wielki błąd, proszę zobaczyć jak wygląda sprzedaż modelu DACIA 1.5 dCi 4x4Im bardziej patrzyłem na to auto widziałem małą terenówkę, może bez reduktora, ale z elektronicznie dołączanym napędem 4x4 idealnie dawałby sobie radę w terenie. I wracając do mojej grupy statystycznej (przepraszam serdecznie ale w tym badaniu pominąłem kobiety, gdyż nie chciało mi się zbytnio tłumaczyć zasad napędu) większość mężczyzn myślała, że auto posiada dołączany napęd – cóż sylwetka zobowiązuje, a nie każdy potrzebują JUKE ze sportowym silnikiem, by móc cieszyć się mini offroadem.Więc łza mi się w oku kręciła, gdy próbowałem podjechać pod górę i powolnie się z niej staczałem! Ale pewnie to przez to, że jestem przesiąknięty offroadem, a nie każdy ma taka fobię!

Prowadzenie
Zwarta była auta i coś co rzadko spotykamy wśród samochodów! Jest to jedne z nielicznych samochodów po Fiacie 125p, w którym widać całą maskę, ba nawet górne światła pozycyjne (to trochę w nocnych warunkach jest irytujące i brakuje przycisku NIGHT)Wysoko osadzony środek ciężkości, z w miarę twardym zawieszeniem, nie przechylał auta w zakrętach, co znacznie ułatwia prowadzenie. Na pochwałę zasługuje układ kierowniczy, który pozwalał czuć auto, a mała sportowa kierownicą jeszcze bardziej zachęcała do skrajnych manewrów – na szczęście na straży stał zawsze system ESP, który nawet jak był wyłączony niczym żandarm pojawiał się znikąd!  I coś idealnego dla kobiet – hamulec ręczny można zaciągnąć jednym palcem i wcale tu nie mówię o elektronicznym przycisku, a o standardowej dźwigni – pochwały, to tak w nawiązaniu do równouprawnienia

Konkurencja
Pod względem designu brak konkurencji – tak mógłbym najkrócej podsumować porównanie, nie ma drugiego równie odjechanego samochodu w tym segmencie.Ale ogólnie trudno o godnego konkurenta dla tego modelu, blisko mu do kuzyna z Rumunii Dacii Dustera, ale zastanówmy się czy osoba, która wybiera Dacię spogląda na Nissana i odwrotnie? Otóż nie, mimo iż są to zbliżone do siebie auta, skierowane są do zupełnie różnego grona odbiorcówAle ja porównam ten model w nieco odmienny sposób, po pierwsze do Citroena DS4, który również ma podwyższone zawieszenie, jest trochę droższy, ale to głównie ze względu na to, iż budowany jest na wspólnej płycie z bratem C4, oba te modele to kunszt designu, każdy jakby w swoją stronę, zarówno jeden jak i drugi oferują mocne turbodoładowane silniki 1.6. i pomimo, iż oba auta mają zupełnie odmienny charakter, są może to kuriozalne, ale najbardziej zbliżone do siebie.Nie widzę podobieństwa do Hyundaia IX20, czy Mitshubishi ASX, jak również Ssangyonga KORANDO, Nissan wypełnia swojego rodzaju niszę, małego hatchbacka o terenowych aspiracjach, gro z moich znajomych na widok tego modelu mówiło „myślałem, że jest trochę większy” ale w końcu to egzemplarz budowany na płycie Nissana Micry, dzielonej z Renault Clio.

Cena
O podstawowej wersji, może nie będę wspominać gdyż nawet nie posiada klimatyzacji, a skoro tak się prawda ma – wykreślam ją z cennika, swoją drogą kto takie auto kupi?!Za dobrze wyposażonego JUKE z silnikiem 1.6 (117KM) trzeba zapłacić około 70 tys PLN, diesel w porównywalnej wersji jest droższy o około 9 tys PLN, co uważam za samobójstwo, tym bardziej biorąc pod uwagę obecną sytuację na rynku paliw. Tym bardziej, że testowany przeze mnie diesel kosztuje tyle samo co topowa odmiana silnika 1.6 TURBO (190KM), gdzie tu sens gdzie tu logika?Nadal nie mogę pogodzić się z tym dlaczego napęd 4x4 występuje tylko w wersji 1.6 TURBO i z automatyczna skrzynią biegów CVT (93000 PLN), nie każdy chce być piratem drogowym, który wietrzy lewa nogę, by móc jeździć po terenie.Reasumując, gdyby kierować tylko i wyłącznie stosunkiem ceny do gabarytów auta, nie wybrałbym go! Jednak gdy to tego porównania dodamy design, model ten zaczyna być zastanawiający. Również, przy tak skonstruowanym cenniku miałbym duży dylemat czy wybrać silnik 1.6 TURBO 190KM, czy diesla  1.5 dCi 110KM – przecież kosztują prawie tyle samo!

Podsumowanie
Przygoda z czesko-japońsko-francuskim JUKIEM, była ciekawym doznaniem, przez te parę dni testów i mniej więcej 650 km poczułem się młodszy o kilka lat (nie to, że teraz mam 27), dostałem dodatkowej energii i powera i musze przyznać z pełną odpowiedzialnością, że model ten jest jeszcze na tyle mało popularny, że kilkukrotnie pod sklepem zostałem zaczepiony, by udzielić informacji.Design przede wszystkim, ale nie ten stalowy kolor, tu misi być show, dlatego gdybym miał wybrać JUKE to tylko i wyłącznie czerwony, bądź ewentualnie czarny (acz przy tym kolorze bałbym się, że design zostanie lekko zatracony)To jest samochód kierowany głównie do ludzi młodych, ale również młodych duchem, te wspólnie przebyte kilometry dodały mi młodzieńczego wigoru i aż chciało się szaleć!

Artykuł pochodzi z http://artelis.pl/artykuly/42710/nissan-juke-jest-fun


Megane Coupe Cabrio 1.4 TCE

Waldemar Florkowski

 

Zazwyczaj auto typu CABRIO, kojarzy nam się, z upalną pogodą i falującymi włosami na wietrze..

Ale czy tak musi być zawsze?
Otóż, od pewnego czasu obserwujemy zwiększoną sprzedaż aut typu CABRIO z tzw hardtopem!


Czyli niczym innym jak sztywnym elektrycznie składanym dachem, który umożliwi nam wykorzystywanie autaprzez cały rok, a nie jak w wypadku brezentowego dachu tylko przy "słonecznej pogodzie"..
I taki własnie jest nowy RENAULT MEGANE CABRIO 1.4 TCE 130 KM.

1Zazwyczaj nie lubię płynąć z prądem, a wygodniej mi to zrobić dla odmiany pod prąd, więc i tym razem postanowiłem sprawdzić jak zachowuje się RENAULT MEGANE  pod koniec grudnia! Przecież,latem każdy potrafi otworzyć dach!

Kurtka typu windstopper, czapka uszanka, termos z herbatą, karta w rękę i w drogę!
Przedsylwestrowy wieczór nie nastrajał do zwiedzania, wilgotne powietrze, temperatura oscylująca w granicach 2 stopni (na szczęście na plusie) i białe cabrio... cóż długo się nie zastanawiałem! Jeden magiczny przycisk i w ciągu około 20 sekund dach schował się w bagażniku!
Całe szczęście, że silnik TCE bardzo szybko się nagrzewa i dosłownie w ciągu kilku chwil poczułem ciepło, nie byłem, aż takim masochistą by opuścić szyby - ale proszę mi wierzyć, że w ten sposób potrafiłem stworzyć, pozytywny, ciepły klimat!

4
RENAULT MEGANE CABRIO 1.4 TCE
Przecież mając takie auto nie wypada jeździć z zamkniętym dachem, przyznam się szczerze, że czułem się trochę jak JUSTIN BIBER jadąc na koncert, każdy się przyglądał, z tą różnicą, ze nastoletnie dziewice nie rzucały mi się pod koła. Gdy w pewnym momencie zacząłem tracić czucie, zabawiłem się w transformersa i zamknąłem dach!
Gdy bliżej się przyjrzeć (szczególnie przy wersji w białym kolorze) pałąki dachowe są czarne i sprawiają wieczorem wrażenie jakby dach był otwarty.
Ile przyjemności jest w jeździe CABRIO zimą dużo, gratis katar !

A coś więcej o samym samochodzie?
Poprzednia generacja posiadała w ofercie też silnik 1.4 98km, dziwnym trafem, nikt go nie wybierał, czyżby dzieci na rolkach wyprzedzały takie kabriolety?!
W tej chwili to już zupełnie inna technologia, silnik 1.4 dzięki zastosowanej turbinie posiada moc 130 KM, która powiedzmy, jest optymalna do tego samochodu - przecież to nie jest auto do wyścigów, tylko do majestatycznej jazdy (nota bene waży 1,5 tony) , tak by każdy sąsiad nas zauważył, a nad nami unosiła się wielka strzałka "TAK TO WŁAŚNIE JA" :)
Silniki TCE, TJET, TSI, THP nie należą do oszczędnych, jednak gdy jeździmy umiejętniej osiągniecie katalogowego spalania na poziomie 10 litrów w mieście nie jest jakąś wielką sztuką, również wielka sztuką nie jest osiągniecie 15 litrów! Renault promuje w swoim cabrio również diesla, ale nada jakoś nie mógłbym się przyzwyczaić do klekotu pod maską jadąc z otwartym dachem.

6Patrząc od przodu widzimy zwykłe megane, lecz już od słupka A zaczyna się zamieszanie, aż do samej linii końcowej, która jest masywna i niezwykle wyrazista, nie wypominając o samym bagażniku, który przy zamkniętym dachu spokojnie przewiezie szafkę łazienkową z IKEI (417 l) W końcu renault zamontowało domykanie szyb w cabrio - konkurencja miała to już wcześniej,niby gadżet, ale niezwykle pomocny.


To co najbardziej spodobało mi się w megane to kontynuacja innowacyjności w zakresie dachu, nie chodzi mi wcale o czas otwarcia, a o szklaną powierzchnię, megane jako jedyne może pochwalić się całkowicie szklanym dachem. Nawet jadąc zimą możemy obserwować niebo i czuć się jak w prawdziwym CABRIO!

Może te auta nie są praktyczne, gdyż przy rozłożonym dachu, włożymy do bagażnika laptopa, również nie zostawimy tego auta pod centrum handlowym z otwartym dachem, gdyż pewnie by nawet fotele wykręcili, jednak każdy, kto chociaż raz będzie miał okazję przejechać się takim modelem, będzie wiedział jaka magia tkwi w cabrio!
 
 

Audi A6

S S

Każdy szanujący się koncern motoryzacyjny ma jakiegoś "konika". Bmw stawia na prowadzenie auta. Z kolei Audi skupia się na odchudzaniu samochodów. Audi A6 jest około 80 kilogramów lżejsze od poprzednika w tej samej klasie silnikowej. W świecie motoryzacji to olbrzymi postęp. 


audi+a6%252C+super+cars%252C+AUDI%252C+show


Odchudzenie Audi możliwe było dzięki zastosowaniu aluminium oraz opracowaniu lżejszych elementów przeniesienia napędu. Na przykład napęd quattro jest teraz o 25 kilogramów lżejszy poprzedniej generacji. Redukcja masy przekłada się na niższe zużycie paliwa a co za tym idzie umożliwia zastosowanie mniejszego zbiornika paliwa co prowadzi do dalszych oszczędności. Nie brzmi to porywająco więc przejdzmu do części właściwej czyli "jak to jeździ?"
2011-Audi-A6

W porównaniu z odchodzącą generacją nowe Audi A6 ma zaostrzone linie które współgrają z obecnym designem marki z Ingolstadt. Kokpit przeniesiono z A7. Deska rozdzielcza wydaje się być lekka a to dzięki możliwości schowania wyświetlacza systemu info-rozrywki. Nawiasem mówiąc ten wysuwany wyświetlacz zastosowany pierwszy raz w nowym Audi A8 jest naszym zdaniem zabiegiem czysto designerskim bo niestety nie zwiększa on funkcjonalności auta. Wyświetlacz jest potrzebny do obsługi radia, nawigacji, komputera pokładowego itp. Wprawdzie można go schować i odczytywać informacje z wyświetlacza między zegarami ale obsługa wielu funkcji powoduje, że wyświetlacz się otwiera. Chowanie go więc traci sens. Rozumiemy że schowany wyświetlacz nie zaburza linii deski rozdzielczej ale można przypuszczać że Mercedes nieprzypadkowo zrezygnował z tego rozwiązania przy okazji niedawnego liftingu C-klasy.

Fotele? Wygodne z opcjonalną funkcją masażu. Obsługa poszczególnych systemów logiczna. Nowością jest wykorzystanie zdjęć satelitarnych Google Maps w systemie nawigacji. Korzystanie z tego rozwiązania wymaga posiadania karty SIM z wykupioną usługą transmisji danych najlepiej nieograniczoną bo w ciągu godziny nawigacja pobiera ok. 150MB. Na szczęście system zapisuje pobrane zdjęcia więc jeśli cały czas jeździmy po tych samych trasach nie zapłacimy za dodatkowy przesył danych. Po co nam Google Maps w samochodzie? Choćby po to aby lepiej zorientować się w terenie. Kto nie potrafi czytać map ten wie o czym mówimy.
z9095432X%252CAudi-A6-2011

Do a6-ki Audi oferuje silniki benzynowe i wysokoprężne o pojemności od 2 do 3 litrów i mocy od 177Km do 300KM. Dzięki obniżonej masie auta oraz zastosowaniu nowoczesnych rozwiązań takich jak 7-stopniowa automatyczna skrzynia biegów w zależności od wersji silnikowej samochód zużywa od 12 do 21 procent mniej paliwa niż odchodząca generacja z takim samym silnikiem.

Nowe A6 jest lepsze od poprzednika w niemal każdym aspekcie. Wspomagany elektro-mechanicznie układ kierowniczy nie daje tak dobrego czucia drogi jak w poprzedniej generacji w której stosowany był układ hydrauliczny. Ale zajęci googlowaniem drogi na ważne spotkania biznesmeni prawdopodobnie tego nie zauważą.

Artykuł pochodzi z http://artelis.pl/artykuly/39720/audi-a6


Skoda Fabia Sportline - test samochodu 

Michał Sosiński

 

Fabia to od lat jeden z najpopularniejszych samochodów w Polsce. W testowanej wersji Sportline auto kusi ciekawym designem i mocnym silnikiem. Fabia ma dwa oblicza. Auto z powodzeniem startowało w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Świata (zarówno w wersji WRC, jak i S2000).

Pomimo tego, wielu kierowcom Fabia wciąż kojarzy się albo z autem flotowym, albo skierowanym do emerytów. Skoda próbuje zmienić ten wizerunek i pewnie niedługo przedstawi nową generację modelu RS. Póki co, dla klientów, którzy pragną nieco większych emocji stworzono wersję Sportline.
Stylistyczny rozkrok
Projektanci musieli się długo zastanawiać, co zmienić w wyglądzie najmniejszej Skody, aby nadać jej więcej drapieżności i sportowego charakteru. Doszli najwyraźniej do wniosku, że trzeba pomalować jej dach i lusterka tak, żeby odróżniały się od reszty nadwozia. Moim zdaniem to chybiony pomysł: dość wysokie, czarne auto ze srebrnym dachem wygląda jakoś nieproporcjonalnie i, chyba wbrew zamierzeniom stylistów, wcale nie wydaje się niższe.
Dużo lepiej jest w środku: proste, przejrzyste i ładne wnętrze znane z każdej Fabii wzbogacono kilkoma sportowymi detalami - aluminiowymi nakładkami na pedały, sportową, trzyramienną kierownicą i sportowymi fotelami.
Siedzenia - choć dość małe - są bardzo wygodne i zapewniają dobre trzymanie boczne. Również do jakości materiałów i montażu nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Miejsca jest pod dostatkiem, a w kabinie nie brakuje schowków: w drzwiach, naprzeciw pasażera, w konsoli środkowej i w rozkładanym podłokietniku. Sam podłokietnik jednak, kiedy jest rozłożony, trochę przeszkadza w zmianie biegów.
Dużo i mało
Właśnie tyle mocy ma silnik Fabii. Mało, bo w usportowionym samochodzie chciałoby się jeszcze więcej mocy i lepszych przyspieszeń. Dużo, bo osiągi, jakie zapewnia silnik 1.9 TDI o mocy 105 KM są tak naprawdę niezłe, a jednostka bez kłopotu daje sobie radę nawet z napędzaniem większej i cięższej Octavii. Testowa Fabia osiąga setkę w nieco ponad 10 sekund i może pędzić z prędkością 190 km/h. Jeszcze lepsze wrażenie robi elastyczność. Nawet na piątym biegu auto chętnie się rozpędza i w większości sytuacji redukcja nie jest potrzebna.
Zawieszenie bez trudu nadąża za możliwościami silnika. Jest przyjemnie sprężyste, ale nie za twarde, a auto ma spore rezerwy przyczepności. Przynajmniej na suchej i równej drodze, bo za sprawą dużego momentu obrotowego na mokrych nawierzchniach przydaje się kontrola trakcji. Z pewnością układ jezdny jest mocną stroną tego samochodu.
Tak naprawdę Fabia nie ma ewidentnie słabych punktów i jest kompletnym, dopracowanym autem. Nie bez powodu zrobiła zawrotną karierę i na rynek trafiło już 1,5 mln egzemplarzy.
Za i przeciw
Jakie są największe zalety Skody Fabii TDI Sportline? Dobry silnik, pewne zawieszenie, przestronne, atrakcyjne wnętrze i spory bagażnik (300 litrów). Na korzyść Sportline przemawia też dosyć bogate wyposażenie obejmujące, poza wspomnianymi elementami, cztery poduszki powietrzne, centralny zamek, elektrycznie podnoszone szyby, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka boczne, sportowe zawieszenie, reflektory projekcyjne z doświetlaniem zakrętów oraz radioodtwarzacz CD z funkcją odtwarzania plików MP3. Tyle że, nie licząc wnętrza o sportowym charakterze, to wszystko można mieć w tańszych wersjach Classic lub Style. Komu więc można polecić Sportline?
Według informacji Skody, firma adresuje tę odmianę do młodych, aktywnych ludzi, którzy żyją „na maksa". Nie bardzo wiem, co to dokładnie znaczy, ale wydaje się lekko naciągane. Abstrahując od marketingowych haseł, Fabia TDI to dobre i uniwersalne auto, które powinno idealnie sprawdzić się jako samochód firmowy i rodzinny. Tylko cała ta pseudosportowa maska jest chyba przyprawiona na siłę i zupełnie do niego nie pasuje.


Artykuł pobrano ze strony http://artelis.pl/artykuly/13641/skoda-fabia-sportline-test-samochodu

Peugeot HR1 - cudo od koncernu PSA

Marcin Wodzikowski

W Paryżu został zaprezentowany nowy model samochodu HR1. Połączenie SUV'a i auta sportowego, które ma sprostać wymaganiom miasta. Czy z takiego miksu może powstać coś dobrego?

W Paryżu koncern PSA ujawnił nowy model - Peugeot HR1. Auto wzbudziło duże zainteresowanie wśród odwiedzających. Samochód jest połączeniem stylistyki SUV'a oraz pojazdów sportowych.
Peugeot HR1 zaprojektowany został głównie do jazdy miejskiej. Manewrowanie na zatłoczonych ulicach nie będzie stanowić problemu.
Auto mierzy zaledwie 3,69 m. Zastosowano otwieranie się drzwi do góry - co poza względami funkcjonalnymi jest również miłe, innowacyjne dla oka. Na jakość przemieszczania się w mieście wpływa także wysoki prześwit, zapewniający wysoką pozycję za kierownicą, dzięki czemu znacznemu poprawieniu uległa widoczność. Przestronne wnętrze, w którym kierowca przyjmuję pozycję charakterystyczną dla aut o nadwoziu typu coupe, rozdziela na dwie części bardzo estetyczna konsola. W ten sposób kierowca i pasażer uzyskują własną przestrzeń. Oczywiście nie brakuje detali wprowadzających element gry światła i cienia. Na ilość światła ma także wpływ przeszklone powierzchnie dachu, które wykonane zostały z materiałów reagujących na
ilość docierającego światła i w miarę konieczności przyciemniają się lub rozjaśniają. To tylko niektóre innowacyjne wdrożenia w koncepcyjnym modelu Peugeot HR1.
MocSamochód napędza nowoczesny, trzycylindrowy, benzynowy silnik spalinowy THP, napędzający koła przedniej osi. Jednostka ma pojemność 1,2 litra, co przy zastosowaniu technologii Peugeot THP pozwoliło uzyskać 110 KM. Po włączeniu silnika elektrycznego napędzającego tylną oś liczba KM powiększa się do 147. Rozwijający program produkcji samochodów ekologicznych Peugeot doprowadził w nowym modelu do znacznego obniżenia wartości dotyczących spalania, które w cyklu mieszanym kształtuje się na poziomie 3,5 l/100 przy emisji CO2 o wartości jedynie 80 g/km.
Jeśli samochód zostanie wprowadzony do seryjnej produkcji to stanie się zapewne obiektem pożądania wielu młodych osób, ponieważ to właśnie dla nich został zaprojektowany HR1.
Auto to na szczęście nie posiada takiego wynalazku jak tylna belka, które było spotykane we wcześniejszych modelach dzięki czemu zawieszenie jest trwalsze.
peugeot_hr1_3

Artykuł pochodzi z http://artelis.pl/artykuly/25784/peugeot-hr1-cudo-od-koncernu-psa

 

TEST SKODA YETI 2.0 TDI

Waldemar Florkowski

Yeti..  z upływem lat tworzą się nowe historie, każdy gdzieś „go” widział, ale nie potrafi opisać, podobno ostatnimi czasy przebywa w wysokogórskich rejonach Himalajów, jednak nikt oficjalnie tego nie potwierdza. Wielu badaczy i detektywów bez licencji próbuje wytropić Yeti, póki co bezskutecznie.

Ale wcale nie trzeba wybierać się do Indii, Nepalu czy Tybetu, gdyż na trop Yeti wpadłem zupełnym przypadkiem w okolicach średniowiecznego zamku w Uniejowie! Nikogo nie powiadomiłem, postanowiłem samozwańczo, bliżej zapoznać się z tym egzemplarzem…
Pierwsze wrażenie
1Z rozrzewnieniem wspominam mojego sąsiada, który niczym biblię studiował książkę „ZRÓB TO SAM –SERWIS SKODY FAVORIT”, po czym swoją wiedzę wdrażał w życie - samochód ten niczym rozkapryszona dziewczynka miał swoje humory i skutecznie utrudniał mu dotarcie do wyznaczonego celu. Jednak te kilkanaście lat sprawiło, że postrzeganie tej czeskiej marki z Mlada Boleslav stało się zgoła odmienne. Skoda dziś, niczym nie przypomina swoich kanciastych pierwowzorów, wykonana jest z dobrej klasy materiałów i dzięki mariażowi z VW znacząco zyskała pod względem zastosowania najnowszych technologii.
Jednak wróćmy do naszego poszukiwanego uciekiniera.Yeti w chwili obecnej to jeden z najbardziej wyrazistych modeli tej marki, nietuzinkowy design przykuwa uwagę i jakby na to nie patrzeć, jest to debiut Skody w klasie aut typu SUV.Samochód może się podobać, z przodu na uwagę zasługują wysoko wkomponowane światła przeciwmgielne, służące również, jako doświetlacze w zakrętach oraz lampy przednie zbliżające model ten do Octavii. Jeśli ma być to samochód typu SUV, nie można zapomnieć o właściwościach terenowych i odpowiednim uniesieniu nadwozia i zwiększeniu prześwitu – te kilka dodatkowych centymetrów, nadaje temu modelowi charakteru i pozwala zmieścić większe felgi (17-calowe) oraz zderzaki które zbudowane są z 3 elementów nadając w ten sposób terenowy charakter.
Natomiast tylna część auta to przede wszystkim prosta linia, dzięki której na pewno w znaczący sposób zyskali pasażerowie z tyłu i pojemność bagażnika (405 l.), co mnie cieszy nie ma tu zbyt wielkich udziwnień. Jednym słowem PRAKTYCZNOŚĆ przyświecała konstruktorom przy tworzeniu tego egzemplarza.I ten kolor… Beż Cappuccino, idealnie komponuje się z tym modelem i kontrastuje z ciemną linią okien, ale najbardziej przyszłego użytkownika powinien cieszyć fakt, że nie widać na tym aucie kurzu i brudu ulicznego, więc jakby nie patrzeć inwestycja w „metalik” dosyć szybko się spłaci, a przy tym wygląda efektownie.

Zimno, wsiadam do środka…
Niesamowity klimat otaczających budynków niosących za sobą historię wprawił mnie dodatkowo w refleksyjny nastrój, ale mimo wszystko gdy na dworze panuje -17 stopni w ciągu dnia najlepszym schronieniem będzie wnętrze auta.Intuicyjnie, gdy nacisnąłem przycisk „podgrzewanie fotela” i poczułem to w ciągu kilku sekund na własnej skórze, mogłem skupić się na ocenie i skrupulatnie przyjrzeć się wszelkim zakamarkom, jakie kryje Yeti. Deska rozdzielcza przypomina tą z nowej Octavii, więc jest nad wyraz poprawna i mimo bogatego wyposażenia i naszpikowania elektroniką, nie miałem większych problemów z opanowaniem tego „co dzieję się” na konsoli środkowej. A tych gadżetów nie było mało, w końcu samochód prezentowany to wersja Experience, w wolnym tłumaczeniu „mam wszystko i nie boję się tego użyć”, a przy tym zrobione z materiałów przyjemnych w dotyku.
Pewnie to wielka wada, ale jestem szczególarzem, a w dodatku skrupulatnym, nie umknie mi żaden przycisk, pokrętło, a tym bardziej schowek – dla łatwiejszego rozszyfrowania mojego profilu psychologicznego proszę mnie porównać sobie ze strażnikiem granicznym.Przyznaje się, miałem dużo do robienia (sprawdzenia), Yeti jest niezwykle bogate w schowki, choć ten który znajduje się przed nogami pasażera nie jest imponujących rozmiarów, to służą pomocą duże schowki w drzwiach bocznych, czy centralny z podłokietnikiem. Nie zabrakło również schowków przemytniczych pod fotelami, czy umieszczonego centralnie na konsoli zamykanego, który swobodnie pomieści 4 cheeseburgery. Więc jakby na to nie patrzeć, jest to funkcjonalne auto i jadąc w czwórkę na wakacje, dzieci nie będą siedziały przyklejone twarzami do szyby! Porównując, mamy do czynienia z autem typu SUV o funkcjonalności rodzinnego minivana – za co wielki plus!

5

Pora opuścić zabytkową scenerię…
Mimo bajecznych widoków, postanowiłem się na chwilę oderwać i sprawdzić, co oswojone Yeti ma pod maską.A tam diesel 2.0 TDI i mocy 110 KM. Oczywiście Yeti występuje w mocniejszych wariantach 140 i 170 KM, lecz nie w głowie mi szaleństwo, gdyż wybrałbym wtedy FABIĘ RS bez dwóch zdań. Moc 110 KM wydaje się być optymalna i w odpowiedni sposób łączy osiągi z wizytami na stacji benzynowej. Ale co my tu o teorii, jak silnik już zwarty i gotowy czeka na przejażdżkę!Jak na zimnego diesla przystało, silnik przywitał mnie pozdrowieniem bocianów – czyli klasycznym „kle kle”, lecz po kilku minutach, gdy temperatura silnika zaczęła rosnąć, wprost proporcjonalnie dźwięk z komory się obniżał.
Mimo 110 KM silnik żwawo reagował na pedał przyspieszenia za sprawą bądź co bądź wysokiego maksymalnego momentu obrotowego (250 Nm) i wyprzedzanie na krętych drogach wielkopolskich nizin nie stanowiło najmniejszego problemu. Jednak rysą na szkle była skrzynia biegów, która pomimo, że pracowała płynnie, biegi wchodziły z chirurgiczną precyzją – miała jedynie 5 biegów, a że większość z testowych kilometrów pokonałem w trasie, miałem ochotę domalować korektorem cyferkę „6”… W większych wariantach mocy skrzynia już posiada jedno przełożenie więcej!Po przejechaniu mniej więcej 100 km zastanawiałem się, czy wskazówka od paliwa nie jest uszkodzona, gdyż nie ruszyła się na milimetr i ciągle wskazywała 4/4, ale wszelkie wątpliwości rozwiał komputer pokładowy, który wskazywał 4.5 l/100 km, czyli o 0,2l mniej niż deklaruje producent! Tak dobre spalanie zawdzięczałem na pewno technologii TDI, ale również częstemu wykorzystywaniu tempomatu na trasie, który pozwala przyspieszać i hamować za sprawą jednego przycisku bez użycia pedału gazu.W ruchu miejskim spalanie wahało się miedzy 6.5-7.5 l. , jednak usprawiedliwiam to ujemnymi temperaturami (średnio podczas testu -14) i częstymi postojami, które skutkowały wychłodzeniem silnika.Który silnik bym wybrał? Bez dwóch zdań :  1.6 TDI 105 KM najmniejszy oferowany diesel oznaczony symbolem GREEN LINE, cechujący się spalaniem zbliżonym do mojego quada! Ta nowa jednostka Skody, prawdopodobnie w najbliższym czasie wyprze z rynku jednostkę 2.0 TDI 110 KM.


Po nitce do kłębka…
Sposób na Yeti, potrzebujemy:-płytę podłogową od Octavii, - układ napędowy, - wizję projektanta- i…. podnieść zawieszenie w końcu to ma być wszędobylski SUV
I właśnie to podniesione zawieszenie, przed rozpoczęciem przygody z Yeti najbardziej mnie intrygowało tym bardziej, że sama konstrukcja auta do niskich nie należy!Otóż moje obawy były przedwczesne, mimo wysokiego prześwitu i setek pokonanych kilometrów m.in. po drogach szybkiego ruchu, jak i krętych drogach lokalnych, Yeti zachowywało się nad wyraz poprawnie. I czasami zapominałem, że nie jadę gokartem. W dużej mierze za sprawą 17-calowych felgi obutych w opony 225/50r17, i proszę mi wierzyć, nie jestem zwolennikiem wielkich felg, ale te 17-cali idealnie wpasowały się w charakterystykę zawieszenia. Również przypadł mi do gustu układ kierowniczy, który usztywniał się przy większych prędkościach i stwarzał opór podczas pokonywania ciasnych zakrętów, gdyż przyznaje, że czasami mam już dosyć tych arcy-specjalnych wspomagań, przez które zastanawiam się, czy nie urwałem kierownicy, bo coś zbyt lekko chodzi…Jedynym minusem, który zauważyłem podczas jazdy jest podatność na wiatr boczny, ale cóż praw fizyki się nie oszuka i nie można mieć wszystkiego!

6

Inspektor gadżet
Niby to tylko miejskie Yeti, niby niewielki SUV… a lista wyposażenia długa niczym mój ostatni rachunek zza telefon Cóż, nie skłamię jak powiem, że jest to wszystko-mający egzemplarz!I jakbym nie był słaby z matematyki, to kalkulator nie kłamie i pokazuje, że suma opcji w tym konkretnym egzemplarzu wynosi 21750 PLN – tak! tak!
Na pierwszy ogień pójdzie multimedialny ekran z nawigacją, która wprawiła mnie w nie lada zakłopotanie, gdyż wielokrotnie pokonywałem trasę z Łodzi w okolicę Kalisza i nie wiedziałem, że istnieje taki skrót jaki „ona” wskazała! I chodź do tej pory na piedestale stawiałem fabryczną nawigację w Renault, przyznaję, że zestaw w Skodzie mnie urzekł nie tylko dokładnością, ale i dotykowym ekranem, czyli funkcją której brakuje w Renault – co znacznie ułatwia wprowadzanie nazw. System nawigacji zestawiono z 12 głośnikami i cyfrowym korektorem, co w połączeniu było przyjemne dla ucha, jednak nie potrafię zrozumieć, dlaczego auto nie posiada fabrycznego wyjścia USB, a jedynie wyjście a’la "ajfon", które za pomocną przejściówki może obsługiwać USB – za dużo zachodu! Na szczęście jest wejście na kartę SD, która zapełniona utworami MP3 służyła mi cała drogę.
SUV z Mlada Boleslav z oknem na świat! Ten szklany dach to idealne rozwiązanie dla osób, które marzyły o kabriolecie, lecz z racji jego ograniczonej praktyczności musiały skusić się na model z innego segmentu. Duże szklane panoramiczne okno pozwala jeszcze lepiej integrować się z naturą, a to wszystko za pomocą jednego przełącznika, który otwiera je w szybkim tempie. Fakt, kosztuje około 5 tys. PLN, lecz uważam, że warto.
7

Na deser zostawiłem system, który mnie ujął niczym Ukrainka na dyskotece w Odessie! To, że nawigacja jest mądrzejsza ode mnie, jakoś przełknąłem, no cóż życie, ale że samochód będzie potrafił sam parkować?! Testowy egzemplarz wyposażony był w system PARKOWANIA, wielokrotnie widziałem jego działanie w materiałach reklamowych, lecz zawsze byłem przekonany, że to fotomontaż! Nic bardziej mylnego! Ten system naprawdę działa! Nie byłbym sobą, gdybym nie starał się go dokładnie przetestować, ba! - robiłem wszystko by go oszukać i pokazać, kto tu jest mądrzejszy. Ale jak wyjaśnić fakt, że system potrafi zaparkować za jednym razem, a ja by wyjechać z tego miejsca muszę zrobić dwukrotną korektę?!
System pozwala na parkowanie równoległe na biegu wstecznym i wykonuje to niezwykle precyzyjnie (np. stając równo osiami do krawężnika), nie wjedzie w miejsce, gdzie ewidentnie jest go za mało, bądź napotka na inną przeszkodę, a wszystko to dzięki zamontowanym czujnikom parkowania z przodu i z tyłu. Proszę mi wierzyć, że jest to nieprawdopodobne uczucie, gdy w momencie rozpoczęcia manewru, możemy czytać sobie spokojnie książkę, a auto samo skręca z kierownicą, po czym informuje nas, że manewr został wykonany poprawnie i prosi o przejęcie kierownicy.Jest to niezwykle przydatny gadżet, znacznie ułatwiający manewr parkowania, jak również oszczędzający czas – szczególnie kobiet, które będą mogły w tym czasie poprawić sobie makijaż!

Co słychać na rynku…
Segment aut typu SUV jest już mocno nasycony, prawie każda z marek posiada bądź to SUV-a, bądź samochód stylizowany na wersję terenową. Dla zasady, mimo wszystko w pierwszej kolejności porównam do DACII DUSTER, ze względu na analogiczną historię marek, jednak w tej kwestii patrzenie przez pryzmat ceny mija się z celem, gdyż tam gdzie kończą się ceny Duster, zaczynają Yeti. Chodź Duster jest nieco mniejszy, oferuje podobną ilość miejsca, przy zbliżonej pojemności bagażnika. Również oferowane jednostki silnikowe 1.5 dCi 110 KM w przypadku Dustera i 1.6 TDI 105 KM cechują podobne osiągi i spalanie, lecz jakość wykonania murem stoi za Yeti, co ma odzwierciedlenie w cenie – i kółko się zamyka.
Jednak pełnoprawnie w szranki z Yeti może stanąć Nissan Qashqai, który również występuje z tym samym silnikiem dCi co Duster, lecz posiada znacznie bogatsze wyposażenie i nie jest tak siermiężnie wykonany jak tańszy kuzyn.Samochody te kosztują prawie tyle samo, z niewielką przewagą Yeti, lecz w tej klasie to Qashqai rozdaje karty, gdyż jest jednym z najchętniej kupowanych SUVów!
Warto również zajrzeć na Wschód, gdyż każda premiera czy to Hyundaia czy Kia budzi wielkie poruszenie konkurencji, większość marek już nauczyła się, że Koreańczycy zaczynają w znaczący sposób liczyć się na europejskiej arenie.Jak wygląda zestawienie Skody z Kia?! Przyznaję się bez bicia, że wizualnie bardziej do gustu przypada mi Sportage, lecz jestem przekonany, że samochody te nie stanowią dla siebie konkurencji, design ich jest na tyle odmienny, że trafiają w zupełnie różne gusta, a jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje – zamykam temat! Jednak gdyby ktoś chciał uparcie porównać te modele, polecam przyjrzeć się jakości materiałów deski i spasowaniu…
Z goła odmiennym konkurentem jest Jeep Compas, samochód ze znacznie mocniejszym silnikiem bazowym (2.2 163 KM), lecz ze zbliżonymi gabarytami i wymiarami. Ta doza luksusu jest droższa od bazowej wersji Yeti, ale cały czas przypominam, że testowany przeze mnie egzemplarz kosztował 106 tys. PLN. Jednak tu nadmienię, iż jakość Skody wykonania i spasowania elementów Skody znacznie przewyższa dokonania konstruktorów Jeepa.
Yeti wypełnia swojego rodzaju niszę po VW Tiguanie, jest jego trochę tańszą odmianą, ale nie oznacza to wcale, że „taniość” przekłada się na gorszą jakość. Skoda dzięki mariażowi z VW zyskała nowoczesne wyposażenie  okraszone nutką technicznych nowości, dodatkowo wygląd czeskiego SUV-a jest znacznie bardziej wymowny, niż Tiguana. Oby tak dalej, pora teraz na pickupa!

Ogólnie rzecz ujmując…
Skoda jest niczym gwiazda idąca na bankiet, dobrze wie, że spóźniła się 3 godziny ale również w pełni świadoma, że mijając drzwi wejściowe wywoła nie lada zamieszanie. Tak można podsumować wejście Yeti na rynek w 2009, ale późno wcale nie oznacza źle.Z perspektywy czasu możemy zaobserwować, ilu klientów już zaufało czeskiej marce i wybrało właśnie ten model.Przyznam, że testowana wersja była już przerostem formy nad treścią, gdyż 106 tys PLN to stanowczo za dużo, za ten model, ale mnogość wyposażenia wprawiała mnie w osłupienie. Gdyby zrezygnować, ze szklanego dachu, elektrycznego fotela i kilku innych gadżetów – cena na poziomie 95 tys. PLN jest akceptowalna! I właśnie takie wersje klienci wybierają!I tak jak miłość jest sztuką kompromisów,  gdy dłużej się zastanawiam, idealnie w tym modelu widziałbym jednostkę 1.4 TSI 122 KM, po pierwsze ze względu na cenę (dobrze wyposażona wersja około 80 tys. PLN) jak również, ze względu na właściwości silnika. Tym bardziej, że testowana wersja była wyposażona tylko w napęd na jedną oś.
Skoda już od wielu lat pokazuje, że należy się z nią liczyć na naszym rynku, w końcu, kto inny potrafi sprzedać tyle samochodów w ciągu roku? Yeti choć spóźnione, z pełną krasą weszło na rynek burząc ład i porządek!
Reasumując, testowym egzemplarzem miałem możliwość przejechać około 1200 km i spędzić w nim, jak komputer pokazał 26 godziny, w tym czasie mój sceptycyzm został znieczulony, w głównej mierze za sprawą już wspomnianego wcześniej systemu parkowania PARK ASSIST, który kosztuje 2200 PLN (wraz z czujnikami przód/tył), co uważam za atrakcyjną cenę i wydaje mi się, że lepiej zrezygnować z ksenonów na rzecz tego gadżetu!I nawet, jeśli za rok przyjdzie mi wspomnieć ten model – pierwsza myśl będzie „aha ten samoparkujący samochód!